DLA ZDROWIA ŚWIĄTYNI

W filmie pt. „Miasto aniołów” jest taka scena, w której kobieta opisuje aniołowi smak owoców, wszak nigdy nie czuł dotyku ani nie smakował jedzenia.

Jak by to było – nie czuć smaku niedzielnego rosołu, czy pysznych sprezentowanych owoców od bliskich, którzy dbają o nasze zdrowie? Pan Bóg bardzo troszcząc się o nas, czyniąc nasze ciała świątynią Ducha Świętego, stwarza szeroką gamę owoców i warzyw, daje też twórcze pomysły na przyrządzanie nowych potraw czy też stawia na naszej drodze ludzi, którzy chcą pomóc nam odkryć to, co wypieści nasze podniebienie.

Zainspirowana sceną z wyżej wspomnianego filmu, chciałabym przedstawić owoc, który do niedawna był mi zupełnie nieznany, a dziś stał się ulubionym.

Jest największy z rodziny cytrusów. Wiąże ze sobą bogactwo witamin (zwłaszcza C) i innych składników mineralnych. Otacza go gruba gąbczasta skórka o żółtej, żółtozielonej lub różowej barwie. Miąższ jest dosyć słodki, generalnie w białym lub delikatnie kremowym kolorze. Może osiągnąć nawet 25 cm średnicy i 2 kg wagi – im większy tym bardziej soczysty. Do spożycia nadaje się tylko miąższ dlatego po obraniu ze skórki należy usunąć gorzkie błony  międzysegmentowe i niejadalne pestki.

Wzmacnia naszą odporność, reguluje ciśnienie krwi i pracę serca, „wyprasza” zgagę, dozwolony przy cukrzycy, a ponadto posiada właściwości antynowotworowe oraz odchudzające – jest niskokaloryczny, szybko wypełnia żołądek dając poczucie sytości.

Ta „pomarańcza olbrzymia” nosi nazwę pomelo. Można ją dostać jedynie w dobrze wyposażonych sklepach lub od… ukochanych bliskich.

Kocyk